audytwodorowy

Jak podłączyć grzejnik łazienkowy do starej instalacji CO? Poradnik 2025

Redakcja 2025-04-25 11:10 | 14:40 min czytania | Odsłon: 13 | Udostępnij:

Ach, ta wieczna walka z chłodem w łazience, zwłaszcza gdy system CO pamięta czasy... cóż, bardzo zamierzchłe. Wydaje się, że wystarczy po prostu 'dokręcić' nowy, lśniący grzejnik do istniejących rur, prawda? Nic bardziej mylnego – Jak podłączenie grzejnika łazienkowego do starej instalacji to często prawdziwa inżynierska łamigłówka, która wymaga oceny stanu, dobrania odpowiedniego grzejnika i cierpliwości, a lekceważenie szczegółów może zafundować nam istny armagedon wodny. To kluczowy moment, który zadecyduje o komforcie i bezpieczeństwie na lata.

Jak podłączenie grzejnika łazienkowego do starej instalacji

Patrząc analitycznie na dziesiątki podobnych projektów modernizacyjnych, napotykane wyzwania przy podłączaniu grzejnika do leciwego systemu CO wyłaniają pewne powtarzalne schematy. To jak badanie archeologiczne systemów hydraulicznych sprzed kilku dekad, gdzie każdy przypadek wnosi nowe dane do ogólnego obrazu napotykanych trudności i niezbędnych adaptacji.

Nasz przegląd typowych sytuacji ilustruje poniższa tabela, agregująca obserwacje dotyczące stanu zastanej infrastruktury:

Aspekt instalacjiTypowe napotkane warunki/problemyOrientacyjna częstość występowania (przykładowo)
Materiał rurStal (często skorodowana w środku), Miedź (rzadziej), Mieszane (ryzyko korozji galwanicznej)Stal: ~70%, Miedź: ~20%, Mieszane: ~10%
Wiek instalacji30+ lat (norma, nie wyjątek)Bardzo często
Typ połączeńGwintowane (nieszczelności, kłopoty z uszczelnieniem po naruszeniu), Spawane (trudne do modyfikacji)Dominujące
Stan zaworów odcinającychZapieczone, nieszczelne, brak zaworów lokalnie (przy pionach lub w ogóle)Wysokie prawdopodobieństwo (~60-70%)
Jakość wody obiegowejCzęsto zanieczyszczona osadami, szlamem, kamieniem kotłowym, cząstkami korozjiWysokie prawdopodobieństwo (~70-80%)
Współczynnik konwersji gwintówPotrzeba redukcji (np. z 3/4 na 1/2 cala) lub niestandardowe średnice rurCzęste (~50%)
Stabilność ciśnieniaWahania ciśnienia w starych, otwartych lub niedoinwestowanych układachZmienne, ale ryzykowne

Zgromadzone dane dobitnie pokazują, że nie ma jednego, uniwersalnego scenariusza 'podłącz i zapomnij'. Każda wiekowa instalacja to unikalna historia materiałów, błędów montażowych sprzed lat i wpływu czasu, swoista „czarna skrzynka” hydrauliki. Rozumiejąc te powtarzalne problemy, ale też dopuszczając istnienie zupełnie nietypowych przypadków, możemy znacznie lepiej zaplanować prace, oszacować koszty i uniknąć przykrych niespodzianek, minimalizując ryzyko awarii.

Przygotowanie starej instalacji CO i miejsca montażu

Zanim w ogóle pomyślimy o dokręcaniu czegokolwiek, kluczowe jest skrupulatne przygotowanie. Zaniedbanie tego etapu to prosta droga do kosztownych błędów, począwszy od zalania sąsiada, a skończywszy na wiecznym problemie z niedogrzewającą łazienką. Mówiąc wprost: fundament musi być solidny, nawet jeśli cała reszta to leciwa konstrukcja.

Pierwszym krokiem jest dogłębna ocena stanu rur. Trzeba zobaczyć, z czego są wykonane (stal, miedź, a może zaskakująco polipropylen?), jak wyglądają ich połączenia (gwintowane, spawane?), czy widać ślady korozji na zewnątrz, czy rury są sztywne i stabilnie zamocowane. Delikatne ostukanie młotkiem może zdradzić kruchość metalu, a sprawdzenie szczelności obecnych połączeń da obraz ogólnego stanu systemu.

Następnie musimy zidentyfikować punkty zasilania i powrotu w łazience i zaplanować trasę rur do nowego grzejnika. W starych instalacjach rury często biegną w sposób daleki od optymalnego – czasami przez pół pomieszczenia, a innym razem są ukryte w bruzdach. Należy przemyśleć, czy zachowujemy ich obecny przebieg, czy może chcemy poprowadzić nowe odcinki (np. z miedzi lub PEX) od bliższego pionu, co wymaga jednak ingerencji w większy fragment systemu.

Nie można pominąć kwestii spuszczenia wody z instalacji. W idealnym świecie po prostu zakręcasz zawory odcinające przy pionie lub na piętrze. Rzeczywistość starych instalacji często bywa brutalna – zawory są zapieczone, przeciekają albo... ich po prostu nie ma tam, gdzie byśmy chcieli. W takim przypadku konieczne może być opróżnienie większej części lub całej instalacji, co jest pracochłonne i wymaga zgody zarządcy budynku lub spółdzielni w przypadku bloków wielorodzinnych.

Po spuszczeniu wody (lub jej części) warto obejrzeć jej kolor i konsystencję. Ciemna, zanieczyszczona woda to sygnał, że system zawiera dużo szlamu i osadów korozji. Taka "zupa" hydrauliczna potrafi błyskawicznie zapchać nowy, drożny grzejnik. Zaleca się wtedy przeprowadzenie płukania instalacji, najlepiej z użyciem specjalnych środków chemicznych, które rozpuszczą osady i ułatwią ich wypłukanie.

Wybór odpowiedniego miejsca na montaż grzejnika łazienkowego jest kluczowy nie tylko dla estetyki, ale przede wszystkim dla efektywności ogrzewania i funkcjonalności. Zgodnie z zaleceniami, grzejnik łazienkowy powinien być zamontowany w przedziale wysokości od około 80 do 160 centymetrów od podłogi do dolnej lub górnej krawędzi grzejnika (w zależności od jego typu i przeznaczenia, np. suszarkowe bywają wyższe). Taka wysokość pozwala na cyrkulację powietrza od dołu, co ułatwia rozprowadzanie ciepła.

Pamiętajmy także o minimalnych odległościach od przeszkód. Od podłogi zaleca się zachować co najmniej 10-15 cm. Od parapetów czy półek nad grzejnikiem – minimum 10-15 cm, aby nie blokować konwekcji ciepła. Odległość od ścian bocznych powinna wynosić co najmniej 5-10 cm. Unikajmy montażu bezpośrednio za drzwiami lub w zbyt ciasnych wnękach, które ograniczają swobodny przepływ powietrza wokół grzejnika i utrudniają dostęp.

Szczególną uwagę należy zwrócić na odległość od wanny, prysznica czy umywalki. Normy bezpieczeństwa (strefy w łazience) określają minimalne odległości dla urządzeń elektrycznych, ale zdrowy rozsądek podpowiada, by unikać bezpośredniego sąsiedztwa grzejnika z miejscami, gdzie woda jest rozpryskiwana. Kilkanaście centymetrów zapasu chroni zawory przed wilgocią i ułatwia czyszczenie.

Po wyborze miejsca, należy dokładnie wymierzyć i oznaczyć punkty montażu wsporników grzejnika. Zestawy montażowe dołączone do grzejników zazwyczaj zawierają szablon, co ułatwia sprawę. Niezbędna jest poziomica, aby grzejnik wisiał prosto – nie tylko z powodów estetycznych, ale także dla poprawnej pracy odpowietrznika, który musi być w najwyższym punkcie grzejnika.

Przy oznaczaniu miejsca wiercenia trzeba koniecznie użyć detektora instalacji, aby upewnić się, że pod tynkiem nie kryją się kable elektryczne lub inne rury. Wiercenie w kabel pod napięciem to, delikatnie mówiąc, nie jest część planu "jak spędzić przyjemnie popołudnie z hydrauliką".

Typ kołków i śrub do montażu wsporników zależy od rodzaju ściany. W pełnej cegle lub betonie wystarczą standardowe kołki rozporowe. W ścianach z pustaków ceramicznych czy gazobetonu często potrzebne są dłuższe lub specjalistyczne kołki, a w ścianach gipsowo-kartonowych (o ile w ogóle nadają się do zawieszenia grzejnika!) wymagane są wzmocnienia konstrukcyjne lub specjalistyczne kotwy.

Gdy mamy do czynienia z rurami biegnącymi na wierzchu, trzeba zaplanować, jak estetycznie i funkcjonalnie podłączyć do nich nowy grzejnik. Czy będą to rury poprowadzone w linii prostej, kątach prostych, czy może elastyczne połączenia? Każda opcja ma swoje wady i zalety, od estetyki po trwałość i ryzyko nieszczelności. Pamiętajmy o tym, że planowanie trasy rur to etap równie ważny, jak sam montaż grzejnika.

Nasz doradca wspominał kiedyś o sytuacji, gdy klient upierał się przy zamontowaniu wysokiego grzejnika tuż obok wanny, "bo tak będzie wygodniej ręcznik odwiesić". Po wyjaśnieniu kwestii bezpieczeństwa i realnej odległości od strefy mokrej, szybko zmienił zdanie. Czasami priorytety muszą ustąpić miejsca praktyczności i przepisom.

Ostateczne przygotowanie miejsca to także zabezpieczenie podłogi i ścian przed ewentualnym wyciekiem wody czy zabrudzeniami podczas prac. Folia malarska, stare gazety, wiadra czy miski – wszystko to przyda się w tej swoistej "operacji na otwartym systemie". Lepiej dmuchać na zimne, niż potem zrywać parkiet.

Montaż grzejnika i wykonanie połączeń hydraulicznych

Gdy już stara instalacja jest spuszczona i częściowo przygotowana, miejsce na ścianie wybrane i oznaczone, przychodzi moment, gdy z narzędziami w ręku stajemy przed wyzwaniem fizycznego połączenia przeszłości z teraźniejszością. To tutaj precyzja i odpowiednie materiały decydują o sukcesie.

Pierwsze na ściany trafiają wsporniki, wkręcane solidnie w przygotowane otwory. Użyj śrub i kołków dopasowanych do typu ściany – jeśli ściana "kruszy się w rękach", może potrzebne być kotwienie chemiczne. Wsporniki muszą być idealnie w pionie i poziomie, zgodnie z wymiarami grzejnika i szablonu. Każdy milimetr ma znaczenie dla prawidłowego osadzenia grzejnika i równego rozłożenia naprężeń.

Następnie, grzejnik, lekko jak piórko (czasami, w przypadku starszych modeli...) jest wieszany na zamontowanych wspornikach. Należy sprawdzić, czy stabilnie leży, czy nie chwieje się i czy punkty podłączeń (dolne, boczne, czy centralne) są w odpowiednich miejscach względem planowanej trasy rur.

Kolejnym kluczowym etapem jest instalacja zaworów. Na dolnych podłączeniach grzejnika montujemy zazwyczaj zawór termostatyczny (na zasilaniu) i zawór powrotny (na powrocie). Użyjemy do tego uszczelek (o-ringi, pakuły z pastą uszczelniającą, taśma teflonowa – dobór złączek i uszczelnień jest krytyczny). Głowicę termostatyczną zazwyczaj przykręca się na końcu, po uruchomieniu systemu.

Jeśli rury do grzejnika mają być prowadzone z miedzi lub PEX, a stara instalacja jest stalowa, to w miejscu połączenia musimy bezwzględnie zastosować dielektryczne złączki izolujące. Stal i miedź w bezpośrednim kontakcie, zanurzone w wodzie instalacyjnej, tworzą ogniwo galwaniczne, które powoduje szybką korozję stali. Taka złączka chroni przed elektrochemiczną korozją, separując metale fizycznie, choć woda nadal przepływa. Montujemy ją na połączeniu rura stalowa - złączka dielektryczna - rura miedziana/PEX.

Wykonanie samych połączeń rur to często wyższa szkoła jazdy. Jeśli stara instalacja jest stalowa i biegnie blisko miejsca montażu, można próbować wciąć się i nagwintować końcówki rur (za pomocą gwintownicy ręcznej lub elektrycznej). Wymaga to precyzji, bo stary, kruchy materiał może pękać. Alternatywnie, można użyć specjalistycznych złączek zaciskowych do rur stalowych, które nie wymagają gwintowania, ale są droższe.

Jeśli prowadzimy nowe rury miedziane od pionu, połączenia wykonujemy przez lutowanie (miękkie lub twarde, w zależności od średnicy i ciśnienia systemu) lub systemy zaciskowe (szybkie i niezawodne, ale wymagające specjalistycznej prasy). Rury PEX łączymy systemami zaciskowymi lub nasuwanymi. Wybór techniki zależy od preferencji, dostępnych narzędzi i oczywiście rodzaju nowych rur.

Najczęstszym wyzwaniem jest połączenie nowego elementu (zazwyczaj z gwintem 1/2" lub 3/4") ze starą instalacją, która może mieć rury o innych średnicach nominalnych (np. stare "jednocalówki" czy "trzyczwarte"). Konieczne jest zastosowanie odpowiednich redukcji. Trzeba mieć ich kilka typów i rozmiarów pod ręką, bo nigdy nie wiadomo dokładnie, co zastaniemy. Redukcje te muszą być solidne, najlepiej mosiężne lub niklowane.

Do uszczelnienia gwintowanych połączeń najlepsi fachowcy wciąż polecają pakuły konopne w połączeniu z pastą uszczelniającą (tzw. pastą unipakową lub inną dedykowaną do CO). To sprawdzona metoda, która dobrze radzi sobie nawet z nieco skorodowanymi, nierównymi gwintami, pozwalając na lekką regulację po dokręceniu. Taśma teflonowa jest szybsza, ale mniej tolerancyjna na niedoskonałości i ruch po dokręceniu. Warto opanować sztukę prawidłowego owijania pakuł – nie za mało, nie za dużo, ciasno i zgodnie z kierunkiem gwintu.

Na koniec nie zapomnijmy o zamontowaniu odpowietrznika (manualnego lub automatycznego) w górnej części grzejnika oraz zaślepki w pozostałym wolnym otworze. Te drobne elementy są absolutnie niezbędne do prawidłowej pracy grzejnika i całego systemu po ponownym napełnieniu.

Mieliśmy kiedyś sytuację, gdzie stare rury stalowe okazały się tak skorodowane od środka, że próba nagwintowania spowodowała kruszenie materiału. Trzeba było wyciąć dłuższy odcinek rury i wstawić nowy, co mocno skomplikowało plan i wydłużyło pracę. Właśnie dlatego być przygotowanym na niespodzianki to nie tylko frazes, ale realne podejście.

Szczelność połączeń, zwłaszcza na starych gwintach, to prawdziwa ruletka. Precyzyjne dociągnięcie z wyczuciem – wystarczająco mocno, by uszczelnić, ale nie tak mocno, by uszkodzić stary element – wymaga wprawy. Czasami stary gwint po prostu nie da się idealnie uszczelnić tradycyjnymi metodami i trzeba rozważyć wstawienie kawałka nowej rury z fabrycznymi gwintami.

Po wykonaniu wszystkich połączeń hydraulicznych warto wizualnie sprawdzić, czy wszystko wygląda na solidnie i prosto zamontowane. Nie wpuszczamy jeszcze wody – to etap testów, które przyjdą później. Ten moment, kiedy wszystko jest skręcone, a system wciąż jest suchy, to ostatnia chwila na spokojne poprawki przed "zalaniem" instalacji.

Na co zwrócić uwagę podłączając do starej instalacji – wyzwania i rozwiązania

Podłączanie nowego grzejnika do systemu CO, który swoje lata świetności ma dawno za sobą, to nie spacer po parku, ale raczej survivalowa wyprawa po hydraulicznej dżungli. Każda instalacja, która przekroczyła pewien wiek – powiedzmy, okrągłe 30 lat – ma swoją unikalną historię, swoje blizny i pułapki. Diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach.

Jednym z największych wyzwań jest sam materiał rur i jego stan. Stalowe rury z lat 70., 80. czy nawet wczesnych 90. często są zwężone od środka przez kamień kotłowy i osady, a ich ścianki osłabione przez korozję. Próba mocnego dociągnięcia złączki na takim gwincie może skończyć się jego pęknięciem lub nawet złamaniem całej rury. Rozwiązanie? Działać delikatnie, a w przypadku wątpliwości wstawić nowy odcinek rury od stabilniejszego punktu. Użycie specjalistycznych past uszczelniających dedykowanych do starych, nierównych gwintów potrafi zdziałać cuda, ale nie zastąpi zdrowego rozsądku – jeśli gwint wygląda podejrzanie, lepiej go wymienić.

Problemy z dopasowaniem są na porządku dziennym. Stare instalacje mogły używać niestandardowych wymiarów rur lub specyficznych typów połączeń, które nie są już powszechnie stosowane. Nawet standardowe dziś 1/2" czy 3/4" mogło mieć w przeszłości minimalnie inne gwintowanie. Trzeba być przygotowanym na konieczność zdobycia nietypowych redukcji lub adapterów. Czasami wymaga to wizyty w kilku specjalistycznych sklepach hydraulicznych – "panie, pan weź tę starą złączkę, to popatrzymy".

Kwestia mieszania metali to tykająca bomba. Instalacje stalowe przerabiane z czasem na miedziane, bez odpowiedniej ochrona przed korozją galwaniczną, to widok niestety częsty. Jak już wspominaliśmy, styk stali i miedzi w obecności wody (elektrolitu) powoduje korozję elektrochemiczną, "zjadającą" metal o niższym potencjale elektrochemicznym (czyli zazwyczaj stal). Dlatego tak ważne jest stosowanie izolujących złączek dielektrycznych na przejściach materiałów, umieszczając je zawsze od strony rury stalowej patrząc z kierunku przepływu wody (np. woda wpływa w rurę stalową -> złączka dielektryczna -> rura miedziana). Ale uwaga – równie ważna jest izolacja cieplna tych rur od środowiska zewnętrznego, aby uniknąć kondensacji wilgoci na połączeniu, która też może prowadzić do korozji.

Często spotykany problem to brak działających instalowanie zaworów odcinających w pobliżu miejsca pracy. Zapieczony zawór to prawdziwa zmora – próba siłowego jego uruchomienia często kończy się przeciekiem, a nawet jego rozerwaniem. Rozwiązanie? Zamiast walczyć, najlepiej po prostu wstawić nowe zawory nieco dalej, w sprawnym odcinku rury. Choć zwiększa to zakres prac, jest to inwestycja w przyszłość – ułatwi serwisowanie w przyszłości i pozwoli odciąć tylko łazienkę, a nie pół budynku.

System CO to nie kran z czystą wodą pitną. Obiegu centralnego ogrzewania często krąży woda pełna osadów, rdzy, szlamu bakteryjnego i innych "dobrodziejstw". Te zanieczyszczenia mogą osadzać się w nowym, czystym grzejniku, szczególnie w jego dolnych partiach, zmniejszając jego wydajność, powodując zimne stopy i... irytujący szum. Rozwiązanie jest dwojakie i najlepiej połączyć siły: dokładne płukanie instalacji przed i po montażu oraz montaż filtry skośne lub magnetyczne przed grzejnikiem. Filtry te wyłapują cząstki stałe i cząstki magnetyczne (rdzę), chroniąc zawory i sam grzejnik.

Ciśnienie w starej instalacji może być nieprzewidywalne, zwłaszcza w systemach otwartych z naczyniem wzbiorczym na strychu. Trzeba sprawdzić manometrem obecne ciśnienie instalacji (gdy jest zimna i gdy jest ciepła). Za niskie ciśnienie oznacza problemy z obiegiem, za wysokie – ryzyko nieszczelności. Problemy z ciśnieniem często wymagają konsultacji z administratorem systemu lub specjalistą od całej kotłowni.

Czasami samo podłączenie nowego grzejnika obnaża ukryte wady starego systemu – wzrost ciśnienia po odpowietrzeniu może ujawnić słabe punkty w zupełnie innych miejscach. Nieszczelność pojawiająca się na starym grzejniku piętro niżej tuż po naszej pracy to niestety scenariusz możliwy i często niezawiniony przez instalatora, a wynikający ze starości całej infrastruktury. Dlatego być przygotowanym na niespodzianki finansowe i czasowe to podstawa. Dodatkowe złączki, narzędzia, materiały uszczelniające, a nawet możliwość konieczności wezwania pomocy – lepiej mieć to w planie niż być zaskoczonym.

Innym wyzwaniem jest estetyka. Nowoczesny, elegancki grzejnik łazienkowy często wymaga poprowadzenia rur w widocznych miejscach. W starych instalacjach, gdzie rury są na wierzchu, trzeba zdecydować: czy prowadzimy rury prosto i schludnie, malujemy je na kolor ściany, czy może decydujemy się na maskujące listwy lub obudowy? Dobrze zaplanowana planowanie trasy rur widocznych może z minimalistycznym grzejnikiem prezentować się nowocześnie, podczas gdy niechlujnie puszczone "esy-floresy" popsują efekt.

Pamiętaj, że szczegóły techniczne podłączenia mogą znacząco różnić się w zależności od konkretnego modelu grzejnika (dolne podłączenie centralne, dolne boczne, boczne). Instrukcja producenta grzejnika powinna być świętością. Czasami producenci grzejników panelowych mają specyficzne wymagania co do kierunku przepływu wody, co ma znaczenie przy podłączeniach bocznych. To detale, które trzeba zweryfikować PRZED zakupem zaworów i planowaniem podłączenia.

Uruchomienie instalacji, napełnianie i odpowietrzanie grzejnika

Po trudach przygotowania, demontażu starego i montażu nowego, przychodzi ten nerwowy, ale satysfakcjonujący moment – czas napełnić system wodą i sprawdzić, czy nasze wysiłki nie pójdą na marne. To test szczelność połączeń, na który każdy majsterkowicz (i profesjonalista!) patrzy z dreszczykiem emocji.

Zaczynamy od upewnienia się, że wszystkie nowo wykonane połączenia są solidnie dokręcone (ale bez przesady, zwłaszcza na starych gwintach!), zaślepki i odpowietrznik są na swoim miejscu, a zawory przy grzejniku (termostatyczny i powrotny) są zamknięte. To kluczowe, by podczas pierwszego napełniania woda nie płynęła od razu przez nowy grzejnik, co mogłoby porwać ewentualne resztki zanieczyszczeń z miejsca pracy.

Następnie powoli otwieramy główne zawory systemu CO, które odcięliśmy na początku. Powoli – to słowo klucz. Nagłe wpuszczenie wody pod ciśnieniem do pustej instalacji może spowodować uderzenie hydrauliczne, wstrząsnąć rurami i... ujawnić słabe punkty nie tylko na naszych nowych połączeniach, ale i w całej starej sieci. Po prostu otwórz zawór częściowo i nasłuchuj, jak woda delikatnie wypełnia rury. Patrz i szukaj przecieków od razu.

Obserwuj manometr systemu. Ciśnienie powinno powoli rosnąć do pożądanego poziomu (zwykle 1 do 1,5 bara dla instalacji w domu jednorodzinnym, gdy jest zimna, ale wartość docelowa może się różnić – sprawdź w instrukcji kotła lub spytaj zarządcę). Napełniamy instalację do tej wartości. Jeśli woda wchodzi bardzo powoli lub ciśnienie nie rośnie, może to oznaczać, że główny zawór nie jest w pełni otwarty, albo gdzieś dalej w systemie jest zamknięty inny zawór odcinający lub duży korek powietrzny.

Gdy ciśnienie się ustabilizuje, zacznij powoli otwierać zawory przy nowym grzejniku – najpierw zasilający, potem powrotny. Powinien być słyszalny szum przepływającej wody, wypychającej powietrze do górnej części grzejnika. Ponownie, bacznie obserwuj wszystkie nowe połączenia w poszukiwaniu choćby najmniejszej kropli wody.

Najważniejszym momentem jest prawidłowe odpowietrzanie. Powietrze uwięzione w grzejniku uniemożliwia prawidłową cyrkulację wody i sprawia, że grzejnik jest zimny lub tylko częściowo ciepły na dole. Użyj kluczyka do odpowietrzników (lub śrubokręta, jeśli masz taki typ zaworu) i delikatnie odkręć zaworek odpowietrzający umieszczony zazwyczaj w górnym rogu grzejnika. Trzymaj pod spodem naczynie na wodę.

Na początku usłyszysz syk uciekającego powietrza. Czekaj cierpliwie, aż z odpowietrznika zacznie kapać woda, a następnie popłynie cienkim, stabilnym strumieniem bez syczenia i pluwania powietrzem. Gdy pojawi się ciągły strumień wody, to znak, że całe powietrze z tego grzejnika zostało usunięte. Zakręć odpowietrznik. Czynność tę powtórz przy każdym innym grzejniku w systemie, zaczynając od najniżej położonych w budynku i stopniowo przemieszczając się na wyższe piętra – to ułatwia migrację powietrza w górę instalacji.

Po odpowietrzeniu wszystkich grzejników, kontrola ciśnienia systemu na manometrze jest obowiązkowa. Usunięcie powietrza zmniejsza objętość w instalacji, co skutkuje spadkiem ciśnienia. Konieczne będzie ponowne dobicie wody do systemu, aż ciśnienie osiągnie prawidłową wartość. Proces odpowietrzania i dobijania wody może wymagać powtórzenia po kilku godzinach lub nawet następnego dnia, gdy drobne pęcherzyki powietrza zbiorą się w najwyższych punktach.

Uruchom kocioł i ustaw niską temperaturę, pozwalając wodzie delikatnie się nagrzać i zacząć krążyć. Obserwuj nowy grzejnik. Czy nagrzewa się równomiernie? Powinien być ciepły na całej powierzchni. Ciepły dół i zimna góra to klasyczny objaw powietrza. Ciepła góra i zimny dół, zwłaszcza w starych systemach z zanieczyszczeniami, może świadczyć o osadzaniu się szlamu. W takim przypadku może być potrzebne ponowne płukanie.

Jeśli nowy grzejnik jest znacząco cieplejszy lub zimniejszy niż pozostałe (przy tej samej pozycji zaworów), może to sugerować problem z zrównoważeniem hydraulicznym systemu. W starych, często modernizowanych systemach, gdzie dodawano lub usuwano grzejniki, bez wykonania bilansowania hydraulicznego, obieg wody może być zaburzony. Zawór powrotny grzejnika często posiada kryzę nastawną – dławik, którym można ograniczyć przepływ wody przez dany grzejnik, "wymuszając" większy przepływ do innych. Prawidłowe zrównoważenie wymaga specjalistycznej wiedzy i narzędzi (przepływomierze), ale w prostych przypadkach można próbować regulacji "na czuja".

Pamiętajmy, że pierwszy dzień po ponownym uruchomieniu to często okres "docierania się". System pracuje, temperatura się zmienia, a drobne pęcherzyki powietrza mogą się wciąż uwalniać i zbierać. Bądźcie przygotowani na ewentualne drobne poprawki – dokręcenie delikatnie przeciekającego połączenia czy kolejne odpowietrzenie.

Jedna historia opowiedziana przez kolegę hydraulika doskonale ilustruje znaczenie cierpliwości przy odpowietrzaniu. Klient zadzwonił, twierdząc, że nowy grzejnik nie grzeje w ogóle. Po przyjeździe okazało się, że grzejnik był całkowicie zimny. Szybkie odpowietrzenie (słychać było syk przez dobre pół minuty!) i grzejnik momentalnie zrobił się gorący. Cały problem tkwił w sporym pęcherzu powietrza, który został uwięziony podczas napełniania i klient odpowietrzył tylko "aż pokapało", a nie "aż woda popłynęła czystym strumieniem". Detale, panie, detale!