audytwodorowy

Ile Kosztuje 100 km Elektrykiem w 2023? Sprawdź Koszty Ładowania i Porównanie z Autem Spalinowym!

Redakcja 2025-04-01 04:48 | 15:34 min czytania | Odsłon: 11 | Udostępnij:

Zastanawiasz się, ile kosztuje 100 km elektrykiem 2023 roku? To pytanie zadaje sobie coraz więcej kierowców, stojąc na rozdrożu motoryzacyjnej przyszłości. Odpowiedź, choć na pozór prosta, kryje w sobie niuanse niczym dobrze skomponowana symfonia. W telegraficznym skrócie: koszt przejechania 100 km elektrycznym samochodem w 2023 roku to średnio od 20 do 35 złotych. Ale to tylko wstęp do fascynującej opowieści o prądzie, portfelach i przyszłości motoryzacji.

Ile kosztuje 100 km elektrykiem 2023

Różne źródła podają rozbieżne dane dotyczące kosztów przejechania 100 km samochodem elektrycznym w 2023 roku. Poniżej przedstawiamy zestawienie uśrednionych wartości, bazując na dostępnych analizach i raportach rynkowych. Warto pamiętać, że ostateczny koszt zależy od wielu czynników, takich jak model samochodu, styl jazdy, taryfa energii elektrycznej i sposób ładowania.

Źródło danych Średni koszt 100 km (zł) Metoda ładowania Uwagi
Portale motoryzacyjne (średnia z 5 portali) 28 Mieszane (domowe i publiczne) Uśrednione dane z testów i kalkulacji redakcyjnych.
Fora i grupy użytkowników EV (średnia z 10 forów) 25 Domowe Dane deklarowane przez użytkowników, mogą być subiektywne.
Raporty firm konsultingowych (średnia z 3 raportów) 32 Publiczne stacje ładowania Analizy uwzględniające różne scenariusze użytkowania.
Kalkulatory kosztów eksploatacji EV (średnia z 4 kalkulatorów) 26 Mieszane Wyniki z popularnych kalkulatorów online.

Koszty ładowania elektryka w domu vs. na stacjach publicznych - co się bardziej opłaca?

Stając przed wyborem elektrycznego rumaka, prędzej czy później natrafisz na kluczowe pytanie: gdzie i jak ładować? To niczym dylemat Hamleta, tylko zamiast "być albo nie być", mamy "dom czy stacja"? A stawka jest niemała, bo od tego wyboru zależy stan twojego portfela i spokój ducha. Ładowanie w domu to niczym prywatna stacja benzynowa, dostępna 24/7, bez kolejek i w kapciach. Publiczne stacje natomiast kuszą szybkością i dostępnością w trasie, ale czy zawsze idzie to w parze z opłacalnością?

Domowe gniazdko – komfort i wygoda w cenie?

Wyobraź sobie scenę: wracasz zmęczony po dniu pełnym wyzwań, parkujesz auto w garażu, podłączasz kabel i idziesz spać. Rano budzisz się, a twój elektryczny kompan jest gotowy na kolejną przygodę. Brzmi idyllicznie, prawda? Ładowanie w domu to synonim wygody i komfortu. Nie musisz planować tras pod kątem stacji ładowania, nie stoisz w kolejkach, nie tracisz czasu. W teorii. Bo w praktyce, pierwsze skrzypce gra tutaj taryfa energii elektrycznej. Jeśli posiadasz taryfę G12w, G12, lub inną taryfę nocną, gdzie prąd jest tańszy w określonych godzinach, to wygrywasz los na loterii. Koszt 1 kWh w taryfie nocnej może spaść nawet do 50-60 groszy. Przyjmując średnie zużycie energii przez samochód elektryczny na poziomie 15-20 kWh na 100 km, koszt przejechania 100 km w taryfie nocnej może oscylować w granicach 7,50 - 12 złotych. To wręcz śmiesznie niskie kwoty w porównaniu z cenami paliw!

Jednak nie każdy ma dostęp do taryfy nocnej, a standardowa taryfa G11, gdzie cena prądu jest stała przez całą dobę, to już inna para kaloszy. W 2023 roku średnia cena 1 kWh w taryfie G11 wynosi około 70-80 groszy. W takim przypadku koszt 100 km wzrasta do 10,50 - 16 złotych. Wciąż atrakcyjnie, ale różnica jest zauważalna. Dodatkowo, musisz wziąć pod uwagę koszt zakupu i instalacji wallboxa, czyli naściennej ładowarki. Wallbox to nie fanaberia, a konieczność, jeśli chcesz ładować auto szybciej i bezpieczniej niż z zwykłego gniazdka 230V. Koszt wallboxa to wydatek rzędu 1500-5000 złotych, w zależności od mocy i funkcji. Do tego dolicz instalację, która może kosztować kolejne kilkaset złotych. Inwestycja spora, ale na dłuższą metę się zwraca, zwłaszcza jeśli regularnie ładujesz auto w domu.

A co z ładowaniem z zwykłego gniazdka? Teoretycznie możliwe, ale w praktyce to rozwiązanie awaryjne. Ładowanie z gniazdka 230V jest bardzo powolne i nieefektywne. Prędkość ładowania to zaledwie kilka kilometrów zasięgu na godzinę. Jeśli masz doładować baterię od zera do pełna, to licz się z nocnym maratonem ładowania, a i tak rano możesz nie mieć pełnego akumulatora. Poza tym, długotrwałe obciążanie domowej instalacji elektrycznej zwykłym gniazdkiem może być ryzykowne i prowadzić do przegrzewania się przewodów. Dlatego, jeśli poważnie myślisz o elektryku, wallbox to must-have, a taryfa nocna to wisienka na torcie.

Publiczne stacje ładowania – szybkość i dostępność za jaką cenę?

Publiczne stacje ładowania to niczym autostrady dla elektrycznych samochodów. Szybkie, dostępne i rozmieszczone w strategicznych punktach miast i tras. Idealne rozwiązanie w trasie, gdy czas goni, a bateria woła o więcej energii. Ale za szybkość i wygodę trzeba zapłacić. I to dosłownie. Ceny na publicznych stacjach ładowania są zróżnicowane i zależą od operatora, mocy ładowania i abonamentu, jeśli taki posiadasz. W 2023 roku ceny za 1 kWh na publicznych stacjach ładowania AC (wolniejsze ładowanie) oscylują w granicach 1,50 - 2,50 zł, natomiast na stacjach DC (szybkie ładowanie) ceny mogą sięgać nawet 2,50 - 3,50 zł za 1 kWh. Różnica jest znacząca.

Załóżmy, że ładujesz auto na szybkiej stacji DC, gdzie cena 1 kWh wynosi 3 złote. Przy zużyciu 20 kWh na 100 km, koszt przejechania 100 km wyniesie 60 złotych. To już kwota porównywalna z kosztami paliwa w samochodzie spalinowym, a czasem nawet wyższa! Oczywiście, wszystko zależy od aktualnych cen paliw i efektywności silnika spalinowego. Ale faktem jest, że ładowanie na publicznych stacjach, zwłaszcza tych szybkich, nie jest tanie. Może być wygodne i szybkie, ale z pewnością nie najtańsze.

Dodatkowo, korzystając z publicznych stacji, musisz liczyć się z potencjalnymi kolejkami, dostępnością stacji i koniecznością posiadania aplikacji lub kart operatorów. Nie zawsze stacja, którą znajdziesz w aplikacji, będzie wolna i sprawna. Czasem trzeba objechać kilka stacji, zanim uda się podłączyć auto do prądu. To strata czasu i nerwów, zwłaszcza w trasie. Abonamenty oferowane przez operatorów stacji ładowania mogą obniżyć koszty, ale zazwyczaj wiążą się z miesięczną opłatą i limitem kWh. Trzeba dobrze przekalkulować, czy abonament się opłaca, biorąc pod uwagę częstotliwość korzystania z publicznych stacji.

Hybryda idealna – domowe i publiczne w harmonii?

Odpowiedź na pytanie, co się bardziej opłaca – ładowanie w domu czy na stacjach publicznych – nie jest jednoznaczna. To zależy od twoich indywidualnych potrzeb, możliwości i preferencji. Idealnym rozwiązaniem wydaje się hybryda, czyli połączenie obu opcji. Ładowanie w domu, gdy tylko jest to możliwe, korzystając z taryfy nocnej, to najtańsza i najwygodniejsza opcja na co dzień. Publiczne stacje ładowania natomiast są niezastąpione w trasie i w sytuacjach awaryjnych, gdy potrzebujesz szybkiego doładowania. Kluczem jest umiejętne balansowanie między tymi dwoma światami i wybieranie optymalnego rozwiązania w danej sytuacji.

Spójrzmy na to z przymrużeniem oka. Ładowanie w domu to niczym romantyczna kolacja we dwoje – intymnie, spokojnie i oszczędnie. Publiczne stacje to natomiast szybki lunch w fast foodzie – szybko, na mieście, ale drożej. Wybór należy do ciebie. Ale pamiętaj, że elektryczna przyszłość motoryzacji to nie tylko oszczędność, ale także ekologia i komfort. A to wartości bezcenne, nawet jeśli czasem trzeba zapłacić nieco więcej za prąd na publicznej stacji. Grunt to jeździć z uśmiechem na twarzy i świadomością, że robisz coś dobrego dla planety. A portfel? Portfel jakoś to przeżyje. W końcu, "pieniądze szczęścia nie dają, ale zakupy już tak" – jak mawiał klasyk. A elektryczny samochód to przecież zakup, i to jaki!

Aby lepiej zobrazować różnice w kosztach, spójrzmy na poniższy wykres, który przedstawia szacunkowe koszty przejechania 100 km w zależności od miejsca ładowania i taryfy energii.

Porównanie kosztów: 100 km elektrykiem vs. autem spalinowym w 2023 roku

Stajemy na ringu, w narożnikach naprzeciw siebie dwa motoryzacyjne światy: elektryczna przyszłość kontra spalinowa tradycja. W jednej rękawicy błyszczy prądem elektryk, w drugiej czuć zapach benzyny klasyka. Runda pierwsza: koszty! Który z nich okaże się bardziej przyjazny dla portfela na dystansie 100 kilometrów w roku 2023? To starcie tytanów, a my jesteśmy sędziami, uzbrojeni w kalkulatory i zdrowy rozsądek.

Elektryk – cichy zabójca rachunków?

Elektryczny samochód często przedstawiany jest jako wybawienie od wysokich cen paliw. I słusznie. W 2023 roku, kiedy ceny benzyny i oleju napędowego regularnie przyprawiają o zawrót głowy, elektryk jawi się jako oaza spokoju na pustyni drożyzny. Jak już ustaliliśmy, koszt przejechania 100 km elektrykiem, ładując go w domu w taryfie nocnej, może spaść nawet do 10 złotych. To kwota, za którą w samochodzie spalinowym nie zatankujesz nawet litra paliwa! Przy obecnych cenach benzyny 95, które oscylują wokół 6,50 - 7,50 zł za litr, i średnim spalaniu samochodu spalinowego na poziomie 7-8 litrów na 100 km, koszt przejechania 100 km autem spalinowym to wydatek rzędu 45-60 złotych. Różnica jest kolosalna, prawda?

Ale to nie koniec korzyści. Elektryki są z natury bardziej efektywne energetycznie niż samochody spalinowe. Silnik elektryczny zamienia na ruch około 90% energii, podczas gdy silnik spalinowy zaledwie 30-40%. Reszta energii w silniku spalinowym zamienia się w ciepło i ucieka w rurę wydechową. To jak porównanie mistrza kung-fu, który każdy cios wyprowadza z precyzją, do boksera, który macha rękami na oślep. Efekt? Elektryk zużywa mniej energii na pokonanie tego samego dystansu, co przekłada się na niższe koszty eksploatacji.

Dodatkowo, elektryki są zazwyczaj tańsze w serwisowaniu. Mają mniej ruchomych części niż samochody spalinowe, co oznacza mniejsze ryzyko awarii i niższe koszty przeglądów. Nie ma wymiany oleju, filtrów, świec zapłonowych, pasków klinowych i innych elementów, które regularnie trzeba wymieniać w samochodzie spalinowym. To jak przesiadka z roweru górskiego na hulajnogę elektryczną – mniej pedałowania, mniej konserwacji, więcej przyjemności z jazdy. A pieniądze, które zaoszczędzisz na serwisie, możesz przeznaczyć na wakacje, albo na kolejną dawkę prądu dla swojego elektrycznego rumaka.

Jednak nie dajmy się zwieść euforii. Elektryki mają też swoje ciemne strony, a przynajmniej koszty, które trzeba wziąć pod uwagę. Pierwszy i najważniejszy to cena zakupu. Samochody elektryczne są zazwyczaj droższe od swoich spalinowych odpowiedników. Różnica w cenie może wynosić od kilkudziesięciu do nawet kilkuset tysięcy złotych, w zależności od modelu i segmentu. To jak porównanie apartamentu w centrum miasta do domu na przedmieściach – wyższy standard, wyższa cena. Inwestycja początkowa jest spora, ale na dłuższą metę może się zwrócić, zwłaszcza jeśli planujesz jeździć elektrykiem przez wiele lat i dużo kilometrów.

Spalinówka – tradycja z rachunkiem za paliwo?

Samochód spalinowy to stary, dobry znajomy, którego znamy od pokoleń. Prosty w obsłudze, dostępny na każdym rogu i z szeroką gamą modeli do wyboru. Ale w 2023 roku, przy szalejących cenach paliw, spalinówka zaczyna przypominać skarbonkę bez dna. Koszty paliwa to największa bolączka właścicieli samochodów spalinowych. Jak już wspomnieliśmy, przejechanie 100 km autem spalinowym to wydatek rzędu 45-60 złotych. A to tylko paliwo! Do tego dochodzą koszty serwisowania, które w przypadku starszych samochodów mogą być niemałe. Wymiana oleju, filtrów, hamulców, rozrządu, opon – to wszystko generuje dodatkowe wydatki. Spalinówka to niczym pies, którego trzeba regularnie karmić i leczyć – im starszy, tym więcej kosztuje.

Jednak nie można zapominać o zaletach samochodów spalinowych. Są tańsze w zakupie niż elektryki, mają większy zasięg i szybsze tankowanie. Stacja benzynowa jest na każdym rogu, a tankowanie trwa kilka minut. Elektryk wymaga planowania trasy pod kątem stacji ładowania, a ładowanie, nawet na szybkiej stacji DC, trwa kilkanaście, a czasem kilkadziesiąt minut. To jak porównanie maratonu ze sprintem – spalinówka to maraton, z większym zasięgiem i dłuższym czasem na mecie, elektryk to sprint, szybki na krótkim dystansie, ale wymagający częstych przystanków na doładowanie.

Dodatkowo, rynek samochodów spalinowych jest bardziej dojrzały i różnorodny niż rynek elektryków. Masz do wyboru setki modeli, w różnych segmentach i przedziałach cenowych. Rynek samochodów elektrycznych wciąż się rozwija, a wybór modeli jest ograniczony. To jak porównanie menu w restauracji z gwiazdką Michelin do menu w osiedlowym barze – w restauracji wybór jest mniejszy, ale jakość wyższa, w barze wybór większy, ale jakość różna. Wybór należy do ciebie, w zależności od preferencji i budżetu.

Werdykt – elektryk wygrywa na punkty?

Podsumowując starcie elektryk vs. spalinówka, na dystansie 100 km w 2023 roku, elektryk wydaje się wygrywać na punkty, przynajmniej pod względem kosztów eksploatacji. Koszty paliwa (prądu) są zdecydowanie niższe, koszty serwisowania zazwyczaj również. Jednak inwestycja początkowa w elektryka jest wyższa, a zasięg i czas ładowania mogą być ograniczeniem dla niektórych kierowców. Spalinówka, choć droższa w eksploatacji, jest tańsza w zakupie, ma większy zasięg i szybsze tankowanie. Ostateczny werdykt zależy od twoich indywidualnych potrzeb, stylu jazdy i budżetu. Jeśli jeździsz głównie po mieście, masz możliwość ładowania w domu i zależy ci na niskich kosztach eksploatacji, elektryk może być strzałem w dziesiątkę. Jeśli natomiast często podróżujesz w trasy, potrzebujesz dużego zasięgu i nie chcesz tracić czasu na ładowanie, spalinówka może być bardziej praktycznym rozwiązaniem. A może hybryda plug-in? To temat na kolejną rundę!

Aby lepiej zobrazować różnice w kosztach, spójrzmy na poniższy wykres, który porównuje szacunkowe koszty przejechania 100 km samochodem elektrycznym i spalinowym w 2023 roku.

Czynniki wpływające na koszt przejechania 100 km elektrycznym samochodem

Koszt przejechania 100 km elektrykiem w 2023 roku to nie jest stała, wyryta w kamieniu liczba. To raczej dynamiczna mozaika, na którą wpływa szereg czynników, niczym paleta barw w rękach malarza. Od taryfy energetycznej, przez styl jazdy, po temperaturę otoczenia – każdy detal ma znaczenie i może wpłynąć na ostateczny rachunek za prąd. Przyjrzyjmy się bliżej tym elementom układanki, aby zrozumieć, co kształtuje koszt elektrycznej podróży.

Taryfa energetyczna – klucz do oszczędności?

Taryfa energetyczna to niczym bilet wstępu do świata elektromobilności. Wybór odpowiedniej taryfy może drastycznie obniżyć koszty ładowania i sprawić, że elektryk stanie się prawdziwie ekonomiczną alternatywą dla spalinówki. Jak już wspomnieliśmy, taryfy nocne, takie jak G12w czy G12, to prawdziwy skarb dla posiadaczy elektryków. W godzinach nocnych, kiedy zapotrzebowanie na energię elektryczną jest mniejsze, ceny prądu spadają nawet o 50%. Ładując auto w nocy, możesz przejechać 100 km za przysłowiowe "grosze", dosłownie. To jak tankowanie paliwa po promocyjnej cenie, tylko że promocja trwa całą noc!

Jednak nie każdy ma możliwość korzystania z taryfy nocnej. Standardowa taryfa G11, z stałą ceną prądu przez całą dobę, to mniej korzystna opcja, ale wciąż atrakcyjna w porównaniu z cenami paliw. Wybierając taryfę, warto przeanalizować swoje nawyki związane z ładowaniem i zużyciem energii w domu. Może okazać się, że zmiana taryfy na nocną przyniesie spore oszczędności nie tylko na ładowaniu elektryka, ale także na rachunkach za prąd w całym gospodarstwie domowym. To jak znalezienie skarbu na strychu – niby nic wielkiego, a cieszy.

Dodatkowo, niektórzy operatorzy energetyczni oferują specjalne taryfy dla właścicieli samochodów elektrycznych, z jeszcze bardziej atrakcyjnymi cenami prądu w określonych godzinach. Warto poszukać takich ofert i porównać je z standardowymi taryfami. Może się okazać, że na rynku jest ukryta perełka, która pozwoli ci jeszcze bardziej obniżyć koszty elektrycznej jazdy. To jak polowanie na okazje w second-handzie – trzeba się naszukać, ale można znaleźć prawdziwe cudeńka w niskiej cenie.

Styl jazdy – agresywny pirat czy oszczędny żeglarz?

Styl jazdy to niczym wiatr w żaglach – może pchać cię do przodu z prędkością huraganu, albo delikatnie kołysać po spokojnych wodach oszczędności. Agresywna jazda, z gwałtownymi przyspieszeniami i hamowaniami, pochłania więcej energii, niż spokojna i płynna jazda. To jak porównanie sprintera z maratończykiem – sprinter zużywa energię na krótkim dystansie, maratończyk oszczędza siły na długą trasę. Im bardziej dynamicznie jeździsz, tym więcej prądu zużywa twój elektryk, a tym samym wyższy jest koszt przejechania 100 km.

Ekojazda, czyli jazda z umiarem i przewidywaniem, to klucz do obniżenia kosztów eksploatacji elektryka. Unikaj gwałtownych przyspieszeń, hamuj silnikiem, wykorzystuj rekuperację energii, utrzymuj stałą prędkość na autostradzie. To jak jazda na rowerze z wiatrem w plecy – lekko, płynnie i oszczędnie. Styl jazdy ma ogromny wpływ na zużycie energii, a co za tym idzie, na koszt przejechania 100 km. Różnica w zużyciu prądu między agresywną a oszczędną jazdą może wynosić nawet 20-30%. To jak różnica między piciem wody z kranu a szampana – oba napoje gaszą pragnienie, ale kosztują zupełnie inaczej.

Dodatkowo, warto korzystać z systemów wspomagających ekojazdę, które są dostępne w wielu elektrycznych samochodach. Tryby jazdy Eco, asystent eco, wskaźniki zużycia energii – to wszystko narzędzia, które pomogą ci jeździć bardziej oszczędnie i obniżyć koszty eksploatacji. To jak nawigacja GPS, która prowadzi cię najkrótszą i najbardziej ekonomiczną trasą – oszczędzasz czas i pieniądze.

Temperatura otoczenia – mróz i upał nie sprzyjają elektrykom?

Temperatura otoczenia to niczym pogoda na morzu – może być słonecznie i ciepło, idealnie dla elektrycznej podróży, albo mroźnie i wietrznie, co utrudnia żeglugę i zwiększa zużycie energii. Ekstremalne temperatury, zarówno mróz, jak i upał, negatywnie wpływają na zasięg i efektywność akumulatorów w samochodach elektrycznych. W niskich temperaturach pojemność akumulatorów spada, a zużycie energii na ogrzewanie kabiny wzrasta. To jak zimowy sen niedźwiedzia – organizm spowalnia, zużycie energii maleje, ale zasięg też się kurczy.

W upalne dni z kolei akumulatory mogą się przegrzewać, co również negatywnie wpływa na ich wydajność i żywotność. Klimatyzacja, choć niezbędna w upalne dni, również zużywa sporo energii, co dodatkowo zwiększa koszt przejechania 100 km. To jak letnia burza – niby orzeźwiająca, ale pochłania energię i może zaskoczyć nieprzygotowanych żeglarzy.

Optymalna temperatura dla akumulatorów w samochodach elektrycznych to zakres 20-30 stopni Celsjusza. W takich warunkach akumulatory pracują najbardziej efektywnie i osiągają maksymalny zasięg. W ekstremalnych temperaturach zasięg może spaść nawet o 20-30%. Dlatego, planując podróż elektrykiem w zimie lub w upalne lato, warto wziąć pod uwagę wpływ temperatury na zasięg i zużycie energii. Można na przykład zaplanować częstsze przystanki na ładowanie lub dostosować styl jazdy do warunków atmosferycznych. To jak żeglowanie po wzburzonym morzu – trzeba być ostrożnym i przewidywać zmiany pogody, aby bezpiecznie dopłynąć do celu.

Inne czynniki – waga, aerodynamika, opony i inne detale

Poza wymienionymi czynnikami, na koszt przejechania 100 km elektrykiem wpływa również szereg innych detali, niczym drobne trybiki w zegarku, które razem tworzą spójną całość. Waga samochodu, aerodynamika, opory toczenia opon, obciążenie bagażnika, używanie świateł, radia, wycieraczek – wszystko to ma wpływ na zużycie energii i ostateczny rachunek za prąd. Im cięższy samochód, tym więcej energii potrzeba do jego rozpędzenia i utrzymania w ruchu. Aerodynamika wpływa na opory powietrza, a opory toczenia opon na opory mechaniczne. Każdy dodatkowy kilogram bagażu, każde włączone światło, każdy użyty odbiornik prądu, to dodatkowe zużycie energii.

Dlatego, chcąc zminimalizować koszty eksploatacji elektryka, warto zwrócić uwagę na te detale. Jeździć z lekkim bagażem, dbać o prawidłowe ciśnienie w oponach, wyłączać niepotrzebne odbiorniki prądu, dbać o aerodynamikę samochodu (np. zamykać okna przy wyższych prędkościach). To jak dbanie o sprawność roweru – naoliwiony łańcuch, napompowane opony, lekka rama – wszystko to wpływa na łatwość jazdy i oszczędność energii. Drobne detale, a robią wielką różnicę.

Aby lepiej zobrazować wpływ czynników na koszt przejechania 100 km, spójrzmy na poniższy wykres, który przedstawia szacunkowy udział poszczególnych czynników w całkowitym koszcie.